Po klęsce dubickiej władze rosyjskie całą swą uwagę i prześladowania skierowały na rodzinę Ludwika Narbutta, za którego czyny ona teraz miała odpowiadać i cierpieć. Ojciec Ludwika – stary dziejopis Teodor Narbutt – od dłuższego już czasu bawił w Wilnie u synowej Ludwikowej, przyczem był już tak słaby, że nie opuszczał łóżka. Franciszek i Bolesław – walczyli w oddziałach powstańczych. W dworku szawrskim przebywali w tym czasie jedynie: matka Krystyna, siostra wodza Teodora Monczuńska i młodziutki jego braciszek Stanisław, który „nieraz wdrapawszy się na dach dawał sygnały o zbliżającem się niebezpieczeństwie. W czasie ustawicznych rewizyj, kręcąc się śmiało wśród żołnierzy, umiał zręcznie usuwać przedmioty budzące podejrzenie”.
Wskutek denuncjacji, władze rosyjskie wszczęły śledztwo we dworze szawrskim i okolicy w poszukiwaniu ukrytej broni. Przeprowadzona rewizja wykazała, że we dworze Narbuttów ukryty był proch i ołów, a w pobliżu u leśnika Baniuszki odkopano 2 armaty, okręcone w rogoże i beczkę prochu wagi około 50o kg. Przedmioty te przywiozły z Wilna dla partji Teodora Monczuńska z przyjaciółką Antoniną Tabeńską. W związku z tem, oddani zostali pod sąd wojenny: Teodor i Krystyna Narbuttowie „za danie szkodliwego kierunku w wychowaniu rodziny”, a Teodora Monczuńska „za czynny udział w partji, dostarczanie broni i amunicji oraz zwerbowanie do partji 2 oficerów rosyjskich” (Nikolai i Klimontowicza). Teodora i Krystynę Narbuttów generał gubernator wileński Murawjew postanowił skazać na zesłanie na Syberję, „a majątek ich miał przejść na własność rządu, dom zaś dla przykładu i strachu dla drugich zniszczony miał być i zrównany pługiem”.
Przystąpiono wkrótce do wykonania tego wyroku. Na meldunek, że Teodor Narbutt jest za stary na tak daleką podróż i że chyba razem z łóżkiem trzeba by go załadować na kibitkę, polecił stawić go przed sobą. Gdy wniesiono starca, Murawjew powitał go obelgami, których i tak głuchy Narbutt nie dosłyszał i jedynie z układu ust mógł się treści domyśleć. „A wiesz, padlec!” – krzyknął w końcu Murawjew: „że syn Twój zabity!..” „Mam jeszcze kilku synów – wszystkie dzieci chowałem dla Ojczyzny!” odrzekł ze stoicyzmem niezmieszany patrjota. „Won!” – wrzasnął oburzony Murawjew, dając znak do wyprowadzenia go z sali. Nie długo korzystał z tak darowanej mu wolności Teodor Narbutt, bo ostatnie przeżycie tak dalece nadwyrężyły i tak słabe jego zdrowie, że w niedługim czasie – 26.XI.1864 r. życie zakończył i pochowany został na cmentarzu kościelnym w Naczy.
Surowy wyrok Murawjewa wykonany został z całą bezwzględnością na siwowłosej Krystynie Narbuttowej. Ona to, mimo wiek podeszły, na własnych jedynie barkach dźwigać musiała w ostatnich czasach cały ciężar administracji rozległego majątku, a nadto odpowiedzialniejsze stokroć zadanie aprowizowania partji jej syna. Energja i niestrudza jej praca podołały wszystkiemu, a mężne serce i wrodzony patrjotyzm nie dały załamać się tej mocnej naturze nawet na wieść o śmierci ukochanego Ludwika. „Przetrwała mężnie wszystkie bóle i w każdym wypadku była nader pomocna, zwłaszcza gdy córka jej Teodora ukrywać się musiała”. W niedługim czasie po rewizjach i śledztwie, prowadzonem przez pułkownika Ałchazowa w Szawrach, dokonano aresztowania Krystyny Narbuttowej, przyczem, „porwana z łóżka bez potrzebnej odzieży, uwięziona, prowadzona nocami na, sąd krzywoprzysiężcy”, zagrożona nahajkami, nie zdradziła się na chwilę, wreszcie omdlałą oddano do więziennego szpitala, a następnie wywieziono na Sybir”.
W ciągu 5 lat przebywała w Czembarze gubernji penzeńskiej na wygnaniu, poczem wróciła do kraju, do rodzinnego majątku, gdzie 16.VII.1899 r., jako stuletnia „matka synów”, zmarła i tamże pochowaną została. Brat i adjutant wodza – Bolesław Narbutt – prosto ze szkół „poszedł do powstania”. Przed bitwą dubicką wysłany został do Wysłoucha po pomoc i dlatego nie brał w niej udziału. Po ogromie partji zbierał jej resztki i przyłączył z niemi do partjj Ostrogi-Poradowskiego. Schwytany przez Rosjan w Druskienikach został uwięziony w Grodnie. Tu sąd wojenny skazał go na karę śmierci za „udział w buncie z bronią w ręku”, lecz wskutek niepełnoletności (miał 17 lat) został ułaskawiony i zesłany na Syberję – do Krasnojarska. Na mocy amnestji po kilku latach wrócił do kraju, lecz z tak zniszczonem zdrowiem, że w 1889 r. zmarł i pochowany został obok matki na cmentarzu w Szawrach.
Drugi brat Ludwika Narbutta – Franciszek, po ukończeniu instytutu szlacheckiego w Wilnie studjował na wydziale prawnym uniwersytetu w Petersburgu, za udział w spisku rewolucyjnym w 1861 r. był aresztowany i musiał uchodzić zagranicę. Po ukończeniu polskiej szkoły wojskowej w Cuneo – w Italji, założonej przez emigrantów i prowadzonej pod kierownictwem Ludwika Mierosławskiego, wrócił do kraju i wstąpił do partji Langiewicza, gdzie uzyskał stopień kapitana, a po rozbiciu jej emigrował do Austrji i nigdy już kraju rodzinnego nie widział. Zmarł na Węgrzech (w Tornacz) w 1892 r.
Siostra wodza – Teodora, wdowa po urzędniku rosyjskim Monczuńskim, w powstaniu brała bardzo czynny udział. Ludwik Narbutt słał z obozu siostrze różne polecenia i rozkazy, które ona wykonywała ściśle, bez względu na wszelkie niebezpieczeństwa. Ona to przemycała do obozu tajne papiery i informacje, żywność i ubranie, a nieraz i amunicję. Miała we wsiach okolicznych oddanych sobie ludzi, miała swych szpiegów i tajemniczych posłańców, którymi posługiwała się tam, gdzie sama dopaść nie mogła. Z męską odwagą w różnych przebraniach narażała się Teodora Monczuńska na wielkie nieraz niebezpieczeństwa, wychodząc z nich zawsze bez szwanku.
Za udział w powstaniu oddana pod sąd wojenny, w tym czasie gdy miała być uwięziona, zdołała się ukryć, a następnie uciec do Grodna, skąd przekradła się zagranicę do Drezna i Paryża. Doczekała się wyzwolenia Polski. Za udział w powstaniu rząd Odrodzonej Polski przyznał jej rentę weterańską i odznaczył krzyżem kawalerskim orderu Odrodzenia Polski. Zmarła w 1925 r. w Krakowie i tamże została pochowana. Na tem kończą się dzieje ofiar dla kraju i martyrologii rodziny Narbuttów na Litwie, która za udział w powstaniu styczniowem została przez Moskali niemal doszczętnie zniszczona.
„Ta krew i te łzy – to chwała Litwina i on się jej nie wyrzeknie nigdy”
– miał prawo z dumą napisać literat litewski Elżikonis w „Varpasie” w 1905 roku
o przeszłości swego kraju w okresie niewoli.
Źródło: Ludwik Narbutt. Życiorys Wodza w powstaniu styczniowem na Litwie.
Opracował: por Władysław Karbowski, 1933 – 1935
Wydawnictwo: 76. Lidzki Pułk Piechoty im. Ludwika Narbutta