W takim stanie pół swobody, pod wpływem emigracji, a za przykładem Królestwa Polskiego, wśród młodzieży na Litwie począł się budzić silny ruch narodowy, rozpoczęto tworzyć tajne stowarzyszenia, kółka patrjotyczne, zbierać składki na cele narodowe, śpiewać pieśni religijno-patrjotyczne i występować coraz bardziej jawnie z żądaniami większych swobód i reform.
Działalność ta miała na celu przerwać ciszę i ospałe życie w kraju oraz okazać światu, że Polska i Litwa nie godzą się na współżycie z Rosją, że naród, żyje i nie przestaje dążyć do utraconej wolności i niepodległości.
Pod wpływem wypadków w Warszawie w 1861 roku, gdzie wojsko rosyjskie dokonało mordu na bezbronnym tłumie. Litwa poruszyła się i współczując serdecznie z Polską, solidarnie okryła się żałobą, naród poprzysiągł zemstę, a jęki i modły jego odbiły się głośnem echem po Europie.
Mężczyźni ubrali się w ciemne czamarki i konfederatki, niewiasty zaś na ubiór żałobny włożyły symboliczne łańcuchy, krzyże i kotwice na szyje, a białe orły na piersi. Zaniechano na znak żałoby narodowej wszelkich zabaw. Hymn „Boże, coś Polskę” – przetłumaczono na języki litewski, ruski, łotewski, białoruski, a nawet żydowski, by rozbrzmiewał w całym kraju. Społeczeństwo poczęło pośpiesznie organizować się i brać udział w manifestacjach ogólno-narodowych na rzecz zjednoczenia Litwy z Polską.
Organizację tej akcji prowadzili sprzysiężeni w tajnym związku wojskowi Polacy z armji rosyjskiej i przybyli z emigracji emisarjusze stronnictw rewolucyjnych. Na czele akcji stał Komitet Litewski w Wilnie. W skład tego Komitetu wchodzili: kapitan sztabu generalnego rosyjskiego Ludwik Topór-Zwierzdowski, urzędnik kolejowy Franciszek Dalewski, Władysław Małachowski, Edmund Weryho, Dr. Bolesław Dłuski-Jabłonowski i Konstanty Kalinowski, syn tkacza spod Swisłoczy, jeden z najczynniejszych organizatorów zbrojnego później powstania – i, „Dyktator Litwy”.
Pierwsza manifestacja na Litwie odbyła się w Wilnie w dn. 20. V 1861 r. Wówczas za odśpiewanie hymnu „Boże coś Polskę” policja aresztowała 8 studentów. W wyniku śledztwa, na wniosek generał-gubernatora wileńskiego, cesarz zatwierdził wyrok, skazujący pierwszych rewolucjonistów litewskich tego okresu: Bolesława, Józefa i Lucjana – trzech braci Limanowskich, Ksawerego Korewę i Adolfa Hryniewieckiego na zesłanie do północnych gubernij Rosji, Dybowskiego i Zelwerowicza – po ukończeniu studjów na zesłanie wgłąb Cesarstwa, chorego zaś Tyszkiewicza – po wzięciu zobowiązania, że nie będzie brał udziału w życiu politycznem, zwolniono i oddano pod nadzór policyjny.
„Manifestacja 20 maja miała bardzo ważne dla Litwy znaczenie. Na hasło, dane przez stolicę litewską, rozpoczął się wielki ruch manifestacyjny kościelno-patrjotyczny, który ogarnął całą historyczną Litwę, sięgając najodleglejszych jej kresów”.
Dla za manifestowania jednomyślności a wszystkich ziemiach Polskich postanowiono uroczyście święcić rocznicę Unji Lubelskiej (12. VIII 1569 r.), łączącej dwa Narody – polski i 1itewski nierozerwalnemi więzami braterstwa i równości.
Dnia 12. V 1861 r. w Wilnie, po uroczystych nabożeństwach w wszystkich kościołach, zakończonych hymnem „Boże, coś Polskę”, urządzono na Belmoncie zabawę ludową, w czasie której szlachta, mieszczanie i lud wiejski (około 5000 ludzi) zbliżyły się do siebie serdecznie.
Najbardziej imponujący był obchód w Kownie, gdzie na moście granicznym na Niemnie miały się połączyć symbolicznie dwie procesje – polska i litewska.
Władze rosyjskie, zaskoczone tą akcją, straciły głowę i nie wiedziały, co czynić. Aby nie dopuścić do manifestacyj postanowiono rozebrać środkowe przęsło mostu, a ulicę wiodąca do mostu, zamknąć wojskiem.
Mimo to o godzinie 9 rano procesja kowieńska (około 3000 ludzi) przerwawszy konwój kozacki, ruszyła na most; tu zatrzymani rzez żołnierzy uczestnicy procesji uklękli i zaintonowali hymn kościelny, a wojsko wówczas zdjęło czapki i wkrótce opuściło brzeg Niemna.
W tym właśnie czasie weszła na most przy śpiewie hymnu „Boże coś Polskę” procesja z Królestwa Polskiego.
Nastrój tej podniosłej chwili świadek naoczny opisał w sposób następujący: „Grzmi powietrze od połączonych odgłosów, drży ziemia, wtórują im łkania serdeczne, kropią łzy rzęsiste oba nadbrzeża Niemna i spływają do wód jego, mieszając się w nich razem, a równocześnie pochylają się ku sobie z obu stron chorągwie, błogosławią z obu stron krzyżami i kropidłami kapłani, lud pada na kolana, dziewice z ostatnich desek mostu oddają sobie wzajemnie pokłony. Litwa zarzuca bukietami i wieńcami Polskę, Polska nawzajem Litwę, a Niemen wieńce i bukiety unosi i miesza je ze sobą i łączy tak, jak serca Polski i Litwy połączone z dawna, biją w tej chwili ku sobie”.
O podobnej manifestacji wspomina inny pamiętnikarz, pisząc:
„W dzień Przemienienia Pańskiego w Swiętobrościu zebrało się 8 księży i mnóstwo ludu… Gdy dano znać, że idzie procesja z Opitołok, na ich spotkanie wyszedł ksiądz z tłumem ludu z Swiętobrościa i spotkał procesję pod moim dębem Ignacogrodzkim. W chwili spotkania zaśpiewano hymn „Boże, coś Polskę” i z nim wrócono do kościoła. Był to początek jeszcze nabożeństwa. Setki egzemplarzy litewskich hymnów rozrzucono ludowi. Po nabożeństwie kilku księży wyszło z zakrystji, uklękło przed ołtarzem i po litewsku zaintonowało ten sam hymn, z tysięcy piersi ludu i w kościółku i na cmentarzu popłynęła modlitwa do Boga. Najzimniejszy człowiek poruszył się. Bez łez trudno było słuchać tej wzniosłej prośby narodu… tak zawsze pełnego nadziei i zapału! Od tego dnia zwykle w kościele śpiewano ten hymn, śpiewano go i w domach. Litwa bowiem odczuła głęboko słowa pieśni, a gdy ją powtórzyły tłumy, zabiły goręcej serca i ręka mimo woli już zaczęła szukać miecza”.
Rocznicę Unji Lubielskiej obchodzono również i w Druskienikach, gdzie, podobnie jak w roku poprzednim, odprawione zostało przez ks. Kościa w miejscowym kościele uroczyste nabożeństwo, na którem obecni byli liczni kuracjusze, okoliczne ziemiaństwo, tłum włościan, a nawet Żydzi. Następnie w parku na wspólnym obiedzie, którym ugoszczono zgromadzony lud, a obywatel wileński Michnaur wygłosił okolicznościowe przemówienie patrjotyczne, odczytując wyjątki z warszawskiego pisma „Kmiotek”. Po obiedzie odbyła się zabawa ludowa z bezpłatną loterją fantową, której wygrane miały być pamiątką tego obchodu. Po koncercie p. Cybulskiej w sali uzdrowiska znów wesoło się bawiono, w iluminowanym światłami parku nad brzegiem Niemna, gdzie wystrzelano okolicznościowe „fajerwery” – z symbolicznym transparentem, wyobrażającym połączone dłonie, z których jedna udrapowana była w rękaw kontusza polskiego, druga zaś wysuwała się z litewskiej siermięgi. O 21-ej ukończono uroczystości tego pamiętnego dnia. Obchód w Druskienikach zorganizował Komitet, złożony z ziemian: Jundziłła, Michnaura, Staniszewskiego, Starczewskiego, Tabeńskiego i innych, z udziałem wydatnej pomocy dyrektora uzdrowiska Jackowskiego i doktora Pileckiego, których za to władze rosyjskie ukarały w drodze administracyjnej, a mianowicie: Michnaura zesłano wgłąb Rosji (do Pietrozawodzka), Jandziłła i Pileckiego, jako urzędników państwowych zwolniono ze służby, ks. proboszcza Kościa przeniesiono do innej parafji, wszystkich zaś organizatorów oddano pod surowy nadzór policyjny).
Wypadki te oburzyły generał gubernatora Wileńskiego Nazimowa, który był bezradnym wobec nich i od tej chwili oczekiwał tylko okazji, aby użyciem broni ostudzić gorące uczucia narodu.
Okazja taka wkrótce się nadarzyła: dnia 18. VIII 1861 r., gdy lud wileński, czy to na skutek nierozsądnej plotki, czy też złośliwej prowokacji, ruszył z procesją ponad 6000 ludzi ku rogatce na Pohulance na spotkanie procesji, rzekomo mającej przybyć z Królestwa, zgromadzone potajemnie wojsko rosyjskie użyło nagle broni rzezią zakończyło tę pamiętną uroczystość, w czasie której zginęło 11 osób, a ponad 100 było rannych.
Krwawym tym aktem Rosjanie, zamiast uciszyć rozdrażnili dotychczas na ogół spokojną ludność litewską. Morderstwo to więcej ją zrewolucjonizowało, niż odezwy i agitacja patrjotów. Procesja ta przez przelaną krew męczeńską stała się symbolicznem odnowieniem Unji Lubelskiej. Oba narody całemu światu znów dały znać, że domagają się wspólnego bytu niepodległego „na zasadach zupełnego równouprawnienia wszelkich narodowości i wyznań łącząc się we wspólnej pracy, celem wydźwignięcia Ojczyzny z dzisiejszego upadku aż do odzyskania zupełnej niepodległości”. Dokumentem takiej jedności narodowej służyć będzie po wsze czasy pamiętny akt, sporządzony w Horodle przez uczestników obchodów rocznicy Unji Horodelskiej na polach nadbużańskich w ziemi Chełmskiej, następującej treści:
„My, niżej podpisani, deputowani z ziem i powiatów Polski, w granicach przedrozbiorowych, zebrawszy się w Horodle dnia ro października 1861 roku w 448-mą rocznicę Unji Litwy z Koroną, tym aktem objawiamy i własnoręcznemi podpisami stwierdzamy, że Unja, która wszystkie Ziemie Polskie zjednoczyła, dziś się odnawia na zasadzie uznania praw wszystkim ludom, stanom i wyznaniom służących i że ona czyni jeszcze ściślejszym wiązek, mając na celu wyzwolenie Ojczyzny i ustalenie zupełnej Jej niepodległości. Prawa nasze polecamy sumieniu narodów i oddajemy pod sąd rządów konstytucyjnych”.
Rząd carski, obawiając się dalszego ruchu rewolucyjnego, ogłosił na Litwie stan wojenny, gdyż przekonał się teraz dostatecznie, że jego polityczne programy, dążące do zrealizowania hasła, iż Litwa ma być złączona z Rosją po wsze czasy zawiodły, ponieważ „Litwa trzyma z Polską”.
W 1862 roku obchodzono również w kraju święto Unji Lubelskiej, ale zupełnie inny charakter nosiła ta uroczystość. Wytłumaczy to najtrafniej poniżej umieszczona odezwa, wydana przez Komitet Centralny Narodowy, wyłoniony w obliczu nadchodzących wydarzeń, który miał się z czasem stać Rządem Narodowym: „Bracia ! Co Pan Bóg złączył – zły człowiek, ani zły duch nie rozłączy. 293 lat temu Polska połączyła się z Litwą i wyswobodzoną przez Litwinów spod tatarskiego jarzma Rusią, jak mąż z żoną. Ślub ten święty odbył się, jak wiecie, w Lublinie i nazywa się Unją. Rocznica tego święta przypada, jak wiecie, 12 sierpnia według nowego, prawdziwego, 31 lipca według starego kalendarza; święciliśmy ją przeszłego roku uroczyście. Nie było ani jednej parafji na całej ziemi polskiej, jak szeroka i długa, żeby nie obchodzono tego dnia wielkiego”.
„Zbliża się znów nasze wielkie Narodowe Święto, wrogowie nasi drżą na jego wspomnienie, gorsi od egipskich faraonów, gotują konie i wozy, piki i strzelby, żeby w ten dzień ziemię naszą krwią sprawiedliwych zakrwawić. Nieszczęśni! Zdaje się im, że groźbą i strachem zmuszą nas do wyrzeczenia się wiary, nadziei i ufności w Bogu. Bracia! Bóg widzi serca nasze, Bóg widzi serca ludu swojego, Bóg wróci nam Ojczyznę! Dziś On już karze widomie wrogów naszych. W przeszłym roku, w rocznicę naszego święta poczuł i, że ich panowanie u nas się kończy i przejęci wściekłością porwali się na księży, na kobiety, na dzieci, niosące chorągwie i obrazy święte. Dziś zabijają się i szarpią sami we własnym domu, jak psy wściekłe. Nam źle było: my śpiewaliśmy w kościołach i modliliśmy się do Boga. Im źle oni podpalają jedni drugim domy i brat u nich zabija brata… 12 sierpnia zbierzmy się w kościołach i kaplicach, zrzućmy na ten jeden dzień żałobę, wszelkie roboty w polu i na warsztacie niech będą zaniechane. Właściciele ziemscy darują na ten dzień przypadającą robociznę od włościan, gospodarze uwolnią parobków, majstrowie – czeladników. Bracia! Pomodliwszy się w kościołach, każden wróci do swego domu, do swojej chaty i będzie to wielkie święto nasze narodowe święcić tak, jak święci Wielkanoc i Boże Narodzenie i pobłogosławi dzieci, pogodzi się z tymi, którzy mają do niego sprawiedliwą urazę i na koniec podzieli się z potrzebującymi, odwiedzi chorych, nakarmi zgłodniałych”.
„Bracia! 12. VIII – to rocznica Wielkiego Święta Ślubu Litwy z Polską; co Bóg złączył, człowiek nie rozłączy. Dobrze było Litwie i Polsce, dopóki ich cudzy ludzie nie rozdzielili i sami u nas nie stanęli postojem. Każdy więc mąż, który, kocha żonę, każda żona, która kocha męża, ci wszyscy, którzy wstąpili, wstępują 1ub wstąpić chcą w śluby małżeńskie, niech pamiętają, że dzień 12 sierpnia jest rocznicą wielkich zaślubin Polski z Litwą. Bracia! Obchodźmy ten dzień uroczyście, a zaniechajmy śpiewania hymnów i wszystkiego tego, coby dało powód do prześladowania nas. Prośmy Boga słowem i czynem, aby nam dał wolność i zbawienie.”
Manifestacje kościelno-narodowe odbywały się nieustannie nie tylko w świątyniach katolickich i protestanckich, lecz i w bożnicach żydowskich.
Pod wpływem tych demonstracyj uczucia wszystkich warstw społecznych połączone zostały w jeden płomień gorącej miłości Ojczyzny i egzaltacji religijno-patrjotycznej, tworząc w ten sposób doskonałe podłoże dla przyszłego powstania zbrojnego, które w tym czasie poprzedzała już „rewolucja moralna” narodu, organizowana świadomie przez stronnictwo rewolucyjne.
Źródło: Ludwik Narbutt. Życiorys Wodza w powstaniu styczniowem na Litwie.
Opracował: por Władysław Karbowski, 1933 – 1935
Wydawnictwo: 76. Lidzki Pułk Piechoty im. Ludwika Narbutta